Naturalność - kulisy sesji beauty Dawid Markoff
Pomysł na zdjęcia pojawił się, gdy oglądałem w telewizji dokument o przemyśle kosmetycznym. Makijażystki przed pokazem mody nakładały modelkom na twarz przeróżne maseczki, które miały poprawić cerę przed samym makijażem. Różne zielonkawe pasty, plastry, przezroczyste folie… Wyglądało to naprawdę przedziwnie. Pomyślałem, że byłoby ciekawie zrobić zdjęcia w tym kierunku: zwykłe modelki na fajnym tle, ładnie doświetlone, a na twarzach maseczki i plastry polepszające cerę. Coś na pograniczu mody, portretu i fotografii beauty.
Pojawił się jeszcze jeden pretekst, aby wykonać te zdjęcia akurat w warunkach studyjnych: nowy modyfikator, który bardzo chciałem przetestować. Mam tu na myśli ogromną parasolkę, która pojawiła się na stałe w Akademii Fotografii. Jestem ogromnym miłośnikiem klasycznych modyfikatorów jak softboksy, ale parasolka o średnicy 165 cm? Nie mogłem przejść obok niej obojętnie! Głęboka, paraboliczna konstrukcja pozwala lepiej kontrolować i kształtować światło poprzez przesunięcie trzpienia parasolki w przód lub tył w uchwycie. Powierzchnia odblaskowa pokryta jest pierwiastkami metalicznymi w celu minimalizowania korozji i przebarwień. Ciekawa rzecz! Postanowiłem użyć jej jako mojego głównego światła.
Sprzętowo korzystałem z trzech lamp studyjnych a jeśli chodzi o aparat, to mój wybór padł na pełnoklatkowego Canona z obiektywem 85 mm i światłem f/1,8. Samo szkło jest moim zdaniem absolutnym hitem, jeżeli chodzi o ofertę Canona: ma najlepszy stosunek jakości do ceny, niczym moim zdaniem nie ustępuje klasycznym „elkom”. Zrobiłem nim ogrom świetnych zdjęć. Jeżeli chodzi o tło, to po kilku testach zdecydowałem się na ciemną czerwień, którą rozświetliło trochę główne światło z parasolki Profoto. Dało to bardzo przyjemny, kontrastujący z modelkami i ich ubiorem kolor. Sama parasolka jest bardzo łatwa w montażu. Jedyną rzeczą, która może Wam utrudnić jej montaż, jest jej rozmiar, dlatego polecam mieć „pod ręką” kogoś, kto Wam w tym ewentualnie pomoże.
Pamiętajcie, że światło nie przechodzi przez parasolkę, a więc musi być ona odwrócona do fotografowanej scenerii swoim wnętrzem. Lampę montujemy tak, aby światło uderzało w wewnętrzną część czaszy i po srebrnej powierzchni wracało w kierunku np. fotografowanej osoby. Jeżeli chodzi o samo światło, to zostałem wręcz zauroczony: średnica czaszy sprawiła, że modelki zostały doświetlone od przodu perfekcyjnie, bez najmniejszych różnic. Dała również bardzo lekki cień na tle, który udało mi się zgubić, oddalając modelki od samego tła. Dwie kolejne lampy ustawiłem jako światło kontrujące. Dodatkowo rozmieściłem po obu stronach dwa duże styropiany, które odbijały światło także na boki. Chciałem uzyskać bardzo ładnie i równo doświetlone sylwetki, bez większych cieni.
Wizażystka zrobiła lekki makijaż i naniosła na twarz maseczki (jedynie na część twarzy). Są to materiały szybkoschnące, więc warto pamiętać, aby zrobić to bezpośrednio przed zdjęciami. W czasie, gdy fotografowałem pierwszą z dziewczyn, druga miała już robiony makijaż oraz przygotowywaną maseczkę. Gdy schodziła, do studia wchodziła druga. W tym czasie malowana już była trzecia z modelek. Przy większej liczbie fotografowanych osób warto założyć w planie zdjęć czas, który przeznaczycie na każdą z osób. Wtedy członkowie ekipy odpowiedzialni za włosy, makijaż i stylizację będą mogli przygotować Wam wszystko na czas, bez żadnych opóźnień! Nauczyłem się tego podczas dużych sesji komercyjnych. Postprodukcja samych zdjęć ograniczyła się do wyrównania jasności na zdjęciach oraz retuszu samej cery.